Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień8 - 0
- 2014, Sierpień15 - 0
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień4 - 1
- 2014, Marzec7 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2013, Październik2 - 3
- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec5 - 0
- 2013, Czerwiec3 - 5
- 2013, Maj11 - 7
- 2013, Kwiecień7 - 7
- 2013, Marzec1 - 1
- 2012, Grudzień1 - 1
- 2012, Listopad3 - 1
- 2012, Październik9 - 0
- 2012, Wrzesień14 - 1
- 2012, Sierpień12 - 2
- 2012, Lipiec11 - 0
- 2012, Czerwiec11 - 6
- 2012, Maj9 - 0
- 2012, Kwiecień9 - 2
- 2012, Marzec5 - 1
- 2011, Listopad1 - 0
- 2011, Październik6 - 0
- 2011, Wrzesień28 - 0
- 2011, Sierpień17 - 2
- 2011, Lipiec27 - 1
- 2011, Czerwiec36 - 0
- 2011, Maj33 - 0
- 2011, Kwiecień22 - 0
- 2011, Marzec11 - 0
- 2010, Październik15 - 0
- 2010, Wrzesień12 - 2
- 2010, Sierpień32 - 0
- 2010, Lipiec37 - 0
- 2010, Czerwiec21 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień16 - 0
- 2010, Marzec8 - 0
- 2009, Październik1 - 0
- 2009, Wrzesień15 - 0
Jazda na rowerze:
98.40 km
Czas:
03:00 godz.
Średnia:
32.80 km/h
Maksymalna:
59.50 km/h
Temperatura:
27.0°C
Tour de Aleksandrów + dojazdówka
Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 19.05.2013
Zbieramy się z rana z Marcinem, Bubusem, Tomkiem i Pauliną do Aleksandrowa.Jest cieplutko i słonecznie, ale już wiatr się rozkręca.
Na miejscu bierzemy numery, wodę i baton startowy :)
Tym razem przyjemnie i przy ładnej pogodzie spędzamy godzinkę czekając na start.
Na starcie grupy G (20-39 lat) 29 osób, widać że kilku mocnych kozaków z rowerami 10tyś+.
Start dość spokojny ale tempo mocne. Ogień zaczyna się po skręcie na Babiczki.
Peleton jedzie 47-50km/h i przy tej prędkości idzie jeszcze ucieczka trzech osób.
Czwarty próbuje ich gonić, ale poległ po kliku minutach.
Ja jadę z Tomkiem z tyłu grupy i próbuję trzymać to mocne tempo.
W okolicach Kazimierza na zakręcie, ktoś zahacza mnie z tyłu i przez to kilka osób urywa się z grupy. Ja tracę rytm i za chwilę peleton mi odjeżdża.
Wyprzedza mnie auto zamykające wyścig ale się nie poddaję i rozpędzam się za nim i dociągam z powrotem do grupy. Od Zgniłego Błota jest już pod wiatr i grupa trochę się oszczędza. Kończymy pierwszą pętlę 28,6km ze średnią 40,3km/h.
Na drugiej na wyjeździe z Aleksandrowa widzę, że Tomek wyskoczył na przód, ale za kilkadziesiąt sekund najpierw słyszę rumor a potem już widzę, że leży na jezdni bo ktoś go zahaczył. Chwila konsternacji, ale widzę że jeszcze Tomek podryguje więc jadę dalej a jego zbiera samochód zamykający.
Na zakręcie w stronę Babiczek gość przede mną puszcza koło i zostajemy z jakimś triatlonistą w trójkę jak te sieroty.
Dogadujemy się, że jedziemy równo i zrobimy sobie finisz na ostatniej prostej.
Jak się okazuje, równo się nie da jechać, bo z wiatrem dolatujemy do 50km/h a końcówkę pod wiatr jedziemy 20km/h. Po drodze mijamy Pana Hipolita lat 82 w obstawie dwóch radiowozów, który kończy swój kolejny wyścig.
W Aleksandrowie skręcamy w ulicę prowadzącą na stadion i tam jadąc na czele, widząc lekki podjazd, przyspieszam aby urwać kolegów.
Jeden odpada ale młody triathlonista siada mi na koło.
Wchodzę drugi w ostatni zakręt w lewo na prostą do mety i naciskam wszystkim co mi zostało i finiszuję pierwszy.
Niespodzianka 10 metrów za kreską... jakiś baran przechodzi w poprzek drogi z rowerem za 10 tysięcy a ja muszę ostro hamować na granicy wywrotki.
W efekcie pakuję mu się w tylne koło i nie wiem czy nie odkształcam mu przerzutki.
Moja średnia z drugiego kółka 34,3km/h czyli z wyścigu ok 37,3km/h.
Oficjalnie zająłem 21 miejsce na 29... tak to jest jak się puści grupę, ale finisz z mojej trójki też był satysfakcjonujący.
Za rok wskoczę do starszaków i może coś ugram :-)
Organizacja zawodów bardzo dobra.
Zabezpieczenie trasy rewelacyjne: strażacy i policja wstrzymująca ruch na trasach. Woda i snickers na starcie.
Z minusów to oczywiście brak elektronicznego pomiaru czasu i brak medali pamiątkowych. Co jak co, ale to zawsze jakaś pamiątka.
Powrót lajtowy na działkę, bo jak się później okazało, Tomek złamał żebro.
Komentarze
camelek86 | 06:27 środa, 22 maja 2013 | linkuj
Konkret od początku do końca, a nawet za kreską;) U mnie zabrakło tego wejścia w ostatni zakręt w lewo z prostą do mety, bo pojechałam prosto i musiałam zawracać. Straciłam bez sensu kilka dobrych sekund i nie było już szans walczyć o drugie.
Komentuj