Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień8 - 0
- 2014, Sierpień15 - 0
- 2014, Lipiec10 - 2
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień4 - 1
- 2014, Marzec7 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2013, Październik2 - 3
- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień5 - 1
- 2013, Lipiec5 - 0
- 2013, Czerwiec3 - 5
- 2013, Maj11 - 7
- 2013, Kwiecień7 - 7
- 2013, Marzec1 - 1
- 2012, Grudzień1 - 1
- 2012, Listopad3 - 1
- 2012, Październik9 - 0
- 2012, Wrzesień14 - 1
- 2012, Sierpień12 - 2
- 2012, Lipiec11 - 0
- 2012, Czerwiec11 - 6
- 2012, Maj9 - 0
- 2012, Kwiecień9 - 2
- 2012, Marzec5 - 1
- 2011, Listopad1 - 0
- 2011, Październik6 - 0
- 2011, Wrzesień28 - 0
- 2011, Sierpień17 - 2
- 2011, Lipiec27 - 1
- 2011, Czerwiec36 - 0
- 2011, Maj33 - 0
- 2011, Kwiecień22 - 0
- 2011, Marzec11 - 0
- 2010, Październik15 - 0
- 2010, Wrzesień12 - 2
- 2010, Sierpień32 - 0
- 2010, Lipiec37 - 0
- 2010, Czerwiec21 - 0
- 2010, Maj11 - 0
- 2010, Kwiecień16 - 0
- 2010, Marzec8 - 0
- 2009, Październik1 - 0
- 2009, Wrzesień15 - 0
Jazda na rowerze:
106.90 km
Czas:
03:21 godz.
Średnia:
31.91 km/h
Maksymalna:
59.30 km/h
Temperatura:
15.0°C
Ustawka Kasztany dywizja B
Sobota, 15 września 2012 · dodano: 15.09.2012
3 dojechana do końca ustawka :-)Początek nerwowy. Na Strykowskiej crash przede mną i 3 osoby leżały.
Szczęście, że udało mi się ominąć choć było blisko.
Całą trasę jechałem uważnie i starałem się trzymać z przodu grupy.
Wszystko szło zgodnie z planem i podjazdy przed Brzezinami przeskoczyłem na luzie osłonięty przez innych kolarzy przed silnym wiatrem.
Na trasie z Tadzina przed samym skrętem na Lipkę dałem się podpuścić i ścigałem uciekiniera, przez co trochę się zagotowałem.
Za Sierżnią kryzys i odpadam...
W tym momencie widzę w grupie 100m przede mną, że jest kraksa i ktoś leży.
Grupa trochę zwalnia a przede mnie wjeżdża Opel Meriva za którym się elegancko ustawiam i w kilkadziesiąt sekund odpoczywam i dociągam do grupy.
Przed samym finiszem znów wdaję się w pościg za uciekinierem i znów za wcześnie.
Finiszująca grupa mnie objeżdża, a ja spokojnie dojeżdżam do kreski przed panem Trenerem.
Kilka minut później odnajduje się Marcin, który znów gdzieś się zapodział na podjazdach.
W powrotnej drodze przeglądam jeszcze festyn przy okazji Tour de Kalonka i dalej
wracam przez działkę Mareczka w Nowosolnej z pełnym bidonem borówek.